Na razie przerwałam pisanie :(( :(( Krótka aczkolwiek wzruszająca wiadomość xD Sory :( Bay :
*
środa, 10 lipca 2013
poniedziałek, 10 czerwca 2013
Rozdział 5 - Eleanor
-Louis się na mnie wydziera... - powiedziała Jane do Harrego z niewinną miną.
-Dlaczego ? - zapytał Harry patrząc na mnie
-Ponieważ, chcę wiedzieć dlaczego paliła to coś w tym klubie.
-Ale to jej sprawa. - odpowiedział Harry
Wstałem i wyszedłem na górę po schodach. Nie miałem zamiaru dalej tam siedzieć. Nie musieliśmy brać Jane do naszego mieszkania, ale to zrobiliśmy i powinna być chociaż trochę wdzięczna. Ale ona nie chce tu być. - podpowiedział głos w mojej głowie. Racja, ale jakby chciał to by wyszła. Ostatnio jak ją widziałem była bardzo miła. Ale nie zadzwoniła. Przynajmniej ona twierdzi , że tak. Nie wiem czy jej wierzyć. Może...
-LOUIS! - Niall przerwał moje przemyślenia krzykiem
-CO ? - odkrzyknąłem
Nic mi nie odpowiedziało. Na dole wszyscy siedzieli razem przed telewizorem. Zayn i Kaja pod ścianą Harry i Liam na fotelach. A Niall z Jane na kanapie.
-Co jest ? - zapytałem siadając obok Nialla.
-Oglądasz z nami ?
-Jasne...
Podczas filmu, nie wiele się odzywaliśmy. Tylko Kaja zapytała czy chcemy coś do picia a jak odpowiedziała jej cisza, wróciła do oglądania filmu.Nie miałem zamiaru tak siedzieć. To nie moja wina, że Jane coś nie pasuje. Kiedy film się skończył była już północ (wyjaśnienie : w klubie spotkali się wieczorem).
-To co teraz ? - zapytała Jane, a mnie to zdenerwowało. Dlaczego musiała być taka bezczelna ? Nie mogła zaczekać jak my sami jej zaproponujemy spać tutaj ? Nie wiem dlaczego, ale byłem mocno zdenerwowany.
Niall wstał i poszedł do kuchni, a Jane przysunęła się do mnie.
-Co robisz ? -zapytałem a ta odpowiedziała: - Przepraszam nie wiedziałem że jesteś nietykalny...
-Wiesz, nie musisz tutaj wcale być ! SIEDZISZ TU TYLKO DLATEGO,ŻE...
-Louis uspokój się... - przerwał mi Harry, ponieważ podnosiłem głos do krzyku. Jane wciąż patrzyła mi w oczy, które się jej świeciły. Uśmiechała się lekko, czego nie rozumiałem. W tym momencie do pokoju wszedł Niall.
-Co się dzieje, dlaczego krzyczycie ? - zapytał.
-Ja nie krzyczę, tylko Louis się denerwuje. - odpowiedziała Jane, której uśmiech się poszerzył.
-Dobra, to zrywamy noc... - powiedział Liam wracając do tematu.
-Jeszcze trochę, a pobijesz rekord ilości kłótni na dzień Louisa - zwrócił się Zayn do Jane, nie zwracając uwagi na Liama.
-Trudno będzie przebić taką liczbę... - odpowiedziała ze śmiechem.
Niall wciąż stał obok i nie wiedział czy usiąść.
-Siadaj. - powiedziałem do niego odsuwając się od Jane i wskazanie na miejsce obok mnie.
-Okej.. - powiedział Niall z ustami pełnymi jedzeniem. W tym momencie dostałem smsa:
Wysłano : 00.06
Przepraszam, że tak późno, ale jutro do ciebie przyjdę. Musimy coś sobie wyjaśnić, jeszcze nie wszystko skończone..
Westchnąłem głośno, na tyle że Jane mnie usłyszała.
-Co się stało ? - zapytała. Albo mi się wydawało, albo głos jej się załamywał...
-Po co ci to wiedzieć ?
-..rwa Louis nie widzisz, że jej może być przykro ?! Rozumiem, że masz zły dzień, ale... - zaczął Harry, ale Jane mu przerwała:
-Dobra Harry to nie jego wina...
-Nie broń go.. - mruknął Harry
-Na początku, zaczyna do mnie mów.. - powiedziłem ale nagle Kaja krzykęła tak głośno, że złapałem się za uszy:
-SPOOOKÓJ !
-Kaja, ogarnij się... - powiedziała Jane.
-To wy się ogarnijcie ! Kłócicie się jak idioci! - zaczęła krzyczeć Kaja, ale nagle się uspokoiła i dodała : Przepraszam, ale..
-Nic się nie stało.. - powiedział Zayn i przytulił ją.
Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy. W końcu wszyscy pousypialiśmy, tak jak siedzieliśmy. Zayn obok Kaji na podłodze, Harry i Liam na fotelach, a Jane z Niallem wtuleni w siebie na kanapie. Tylko ja nie spałem. Przeniosłem się na drugi koniec kanapy i delikatnie szturchnąłem Jane. Ta wyplątałą się z objęć Nialla, i się wyprostowała. Przetarła oczy i zapytała:
- Louis co się stało ?
-Ci się miało stać ? - odparłem z uśmiecham. Chociaż byłem nie miły dla niej ona nie była taka w stosunku do mnie.
-Ale jesteem zmęczona. - odpowiedziała Jane ziewając.
-To idź spać...
-Spałam, ale ktoś mnie obudził. - powiedziała Jane innym tonem (xD). Kiedy zobaczyła moją minę zapytała:
-Co ty taki smutny, już się mnie boisz ?
-Wiesz ja pójdę...
Wstałem z kanapy i poszedłem do kuchni. Co to miało być? Na początku odciągam ją od Nialla, a później wychodzę ponieważ boję się, że znowu się z nią pokłócę. Teraz muszę się zająć Eleanor (przeczytaj notkę pod postem). Nie mam pojęcia co zrobić. Jak tutaj przyjdzie Jane też tutaj będzie, a Jane zaraz zacznie jej docinać. Wtedy pewnie ja się z nią pokłócę Harry zacznie ją bronić, wtedy znowu pokłócę się z Harrym, a wszyscy zwalą winę na El. Jedyne co mogę zrobić to dopilnować żeby Jane stąd wyszła zanim przyjdzie El. Wyciągnąłem komórkę i wystukałem sms'a.
Do : Eleanor
O której przyjdziesz ?
Po chwili dostałem odpowiedź : "Wcześnie". Świetnie. Wyrzucenie stąd Jane będzie najtrudniejszą rzeczą jaką zrobiłem w życiu. Jak jej powiem : " Wiesz bo jak zostaniesz to bardzo prawdopodobnie rozwalisz mój związek" to chyba jej nie przekona. Nie rozumiem dlaczego jestem taki dla Jane. Normalnie jestem miły dla fanek, ale to pewnie przez to że ciągle kłócę się z El. Muszę coś z tym zrobić.. - powiedziałem na głos.
-Z czym ? zapytał głos za mną. To był Liam. Może on teraz mi pomoże.Siadł obok mnie a ja zapytałem go:
-Liam, mógłbyś się zająć jutro Jane. Tak żeby rano, jej tu nie było ?
-Tak cię zdenerwowała, że chcesz się jej pozbyć ? Wiesz, że nie mogę tego zrobić...
-Liam, jutro przyjdzie Eleanor zrobi mi awanturę, że Jane tu jest. A nawet jeśli Harry mi pomoże, i powie że Jane to jego nowa dziewczyna to Jane zaraz podniesie głos i wszystkiemu zaprzeczy.
-Albo jak El. przyjdzie miło się przywita z Jane, a z tobą spokojnie porozmawia... ale tak nie będzie więc powiedz tylko na ile mam ją wsiąść.
-Godzinę, dwie, albo żeby nie wracała tego dnia tylko następnego...
-Dobra, ale nie wiem czy będę miał czas. - Powiedział i wyszedł po schodach na górę. Poszedłem za nim tylko on poszedł do swojego pokoju ja do swojego. Siedziałem na łóżku i rozmyślałem dopóki nie zasnąłem....
***
Rano obudził mnie budzik. Zszedłem rano i zobaczyłem zaspanego Zayna przy stoliku. Musiał spać na fotelu, Harrego mina wskazywała na to samo. Poszedłem do salonu. Niall i Jane spali na kanapie.
-To my już wychodzimy... - powiedział do mnie Harry i razem z Zaynem wyszli. Liam zeszedł szybko po schodach i powiediał do mnie:
-Louis, przepraszam cię, ale muszę iść i to szybko. Sory i pa....
Szybko wyszedł z domu nie czekając na moją odpowiedź...
Ciekawe co teraz zrobię... W tym momencie obudził się Niall.
-Stary co się dzieje gdzie wszyscy ?
-Nie wiem wyszli gdzieś, ale ogarnij trochę dom bo za chwilę Eleanor przyjdzie...
-Ona ?! - krzyknął. On zwykle najmniej się interesował naszymi sprawami, ale teraz wiedział, ze dość mocno się pokłóciliśmy. Powiedział już ciszej: -Jesteś pewien, że to dobry pomysł ? Tutaj jest Jeny...
Twarz Jeny jakby się wykrzywiła. TO znaczy, ze nie spała. Niall też musiał to zauważyć, ponieważ dodał: -Jane nie o to mi chodziło...
Ale ta tylko odwróciła się do nas plecami.
-Jeeenuuś... (ciekawe jak zdrobnienie tego imienia by brzmiało po angielsku. - autorka). Powiedział Niall i mocno ją przytulił. W tym momencie usłyszałem pukanie.
-To pewnie ona pójdę sprawdzić...
Otworzyłem drzwi i... miałem racje. Stałą tam Eleanor. Ładnie była ubrana.
-Heej.-powiedziała przytulając mnie.
-Kocham cię.. - szepnąłem jej do ucha, a ta mnie pocałowała. Nie musieliśmy sobie nic wyjaśniać. Było mi tylko głupio, ze w salonie siedzi Jane, ale na razie nie muszę się nią przejmować. Pogodziliśmy się.
-Cześć.. - powiedział głos za mną należący do Jane. El nagle się wyprostowała i powiedziała już nie tak miłym jak wcześniej głosem:
-Louis kto to jest? - nagle jej głos złagodniał i dodała: -Przepraszam jeszcze się nie przyzwyczajiłam do twoich menadżerek czy jak im tam...
Jane wybuchnie- powiedział głosik w mojej głowie... Miałem nadzieje, że nie.
Taka mała informacja teraz. W wcześniejszych rozdziałach nie pisałam imienia dziewczyny Louisa, teraz postanowiłam. Nie jestem hejterem, ale fanką Eleanor też nie. Napisałam Eleanor bo nie chciałam, żeby dziewczyna Lou byłą bezimienna. Nie chodzi tu o prawdziwą Eleanor Calder tylko o Eleanor z opowiadania o Jane. Dziękuje :*
Opowiadanie trochę się komplikuję ale oj tam oj tam :*
Teraz coś o wiele wiele ciekawszego. Przeczyajcie :
http://blogoonedirectionbloganki.blogspot.com/2012/12/czego-jeszcze-nie-wiemy-o-1d.html i
http://www.twitlonger.com/show/k6utqq. Pierwszy link to nie TwitLonger, ale skopiowany TwitLonger na bloga i zapytanie od autorki czy ktoś wie o co chodzi. Mnie ciekawi wzmianka o Eleanor i Tinie i o manekinie JB. Nie mam pęcia o co chodzi, ale wszystko jest ciekawe, ale nie zrozumiale napisane.
Teraz cytat z drugiego linku : "To głowa Louisa z ciałem Justina Biebera. Jeśli przyjrzeć się bliżej, można zobaczyć wyraźnie jego tatuaż na biodrze. Głowa Louisa i ciało Eleanor było tylko fotomontażem. Jeśli wyszukasz w Google "Justin Bieber w stroju kąpielowym" pokaże wiele zdjęć z nim w tym stroju, który doskonale pasuje do tamtego zdjęcia. Autor zrobił gównianą pracę, żeby ukryć dowody."
Wie ktoś o co chodzi ? Wytłumaczcie :) Przepraszam, za tak długą notkę pod rozdziałem :))
-Dlaczego ? - zapytał Harry patrząc na mnie
-Ponieważ, chcę wiedzieć dlaczego paliła to coś w tym klubie.
-Ale to jej sprawa. - odpowiedział Harry
Wstałem i wyszedłem na górę po schodach. Nie miałem zamiaru dalej tam siedzieć. Nie musieliśmy brać Jane do naszego mieszkania, ale to zrobiliśmy i powinna być chociaż trochę wdzięczna. Ale ona nie chce tu być. - podpowiedział głos w mojej głowie. Racja, ale jakby chciał to by wyszła. Ostatnio jak ją widziałem była bardzo miła. Ale nie zadzwoniła. Przynajmniej ona twierdzi , że tak. Nie wiem czy jej wierzyć. Może...
-LOUIS! - Niall przerwał moje przemyślenia krzykiem
-CO ? - odkrzyknąłem
Nic mi nie odpowiedziało. Na dole wszyscy siedzieli razem przed telewizorem. Zayn i Kaja pod ścianą Harry i Liam na fotelach. A Niall z Jane na kanapie.
-Co jest ? - zapytałem siadając obok Nialla.
-Oglądasz z nami ?
-Jasne...
Podczas filmu, nie wiele się odzywaliśmy. Tylko Kaja zapytała czy chcemy coś do picia a jak odpowiedziała jej cisza, wróciła do oglądania filmu.Nie miałem zamiaru tak siedzieć. To nie moja wina, że Jane coś nie pasuje. Kiedy film się skończył była już północ (wyjaśnienie : w klubie spotkali się wieczorem).
-To co teraz ? - zapytała Jane, a mnie to zdenerwowało. Dlaczego musiała być taka bezczelna ? Nie mogła zaczekać jak my sami jej zaproponujemy spać tutaj ? Nie wiem dlaczego, ale byłem mocno zdenerwowany.
Niall wstał i poszedł do kuchni, a Jane przysunęła się do mnie.
-Co robisz ? -zapytałem a ta odpowiedziała: - Przepraszam nie wiedziałem że jesteś nietykalny...
-Wiesz, nie musisz tutaj wcale być ! SIEDZISZ TU TYLKO DLATEGO,ŻE...
-Louis uspokój się... - przerwał mi Harry, ponieważ podnosiłem głos do krzyku. Jane wciąż patrzyła mi w oczy, które się jej świeciły. Uśmiechała się lekko, czego nie rozumiałem. W tym momencie do pokoju wszedł Niall.
-Co się dzieje, dlaczego krzyczycie ? - zapytał.
-Ja nie krzyczę, tylko Louis się denerwuje. - odpowiedziała Jane, której uśmiech się poszerzył.
-Dobra, to zrywamy noc... - powiedział Liam wracając do tematu.
-Jeszcze trochę, a pobijesz rekord ilości kłótni na dzień Louisa - zwrócił się Zayn do Jane, nie zwracając uwagi na Liama.
-Trudno będzie przebić taką liczbę... - odpowiedziała ze śmiechem.
Niall wciąż stał obok i nie wiedział czy usiąść.
-Siadaj. - powiedziałem do niego odsuwając się od Jane i wskazanie na miejsce obok mnie.
-Okej.. - powiedział Niall z ustami pełnymi jedzeniem. W tym momencie dostałem smsa:
Wysłano : 00.06
Przepraszam, że tak późno, ale jutro do ciebie przyjdę. Musimy coś sobie wyjaśnić, jeszcze nie wszystko skończone..
Westchnąłem głośno, na tyle że Jane mnie usłyszała.
-Co się stało ? - zapytała. Albo mi się wydawało, albo głos jej się załamywał...
-Po co ci to wiedzieć ?
-..rwa Louis nie widzisz, że jej może być przykro ?! Rozumiem, że masz zły dzień, ale... - zaczął Harry, ale Jane mu przerwała:
-Dobra Harry to nie jego wina...
-Nie broń go.. - mruknął Harry
-Na początku, zaczyna do mnie mów.. - powiedziłem ale nagle Kaja krzykęła tak głośno, że złapałem się za uszy:
-SPOOOKÓJ !
-Kaja, ogarnij się... - powiedziała Jane.
-To wy się ogarnijcie ! Kłócicie się jak idioci! - zaczęła krzyczeć Kaja, ale nagle się uspokoiła i dodała : Przepraszam, ale..
-Nic się nie stało.. - powiedział Zayn i przytulił ją.
Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy. W końcu wszyscy pousypialiśmy, tak jak siedzieliśmy. Zayn obok Kaji na podłodze, Harry i Liam na fotelach, a Jane z Niallem wtuleni w siebie na kanapie. Tylko ja nie spałem. Przeniosłem się na drugi koniec kanapy i delikatnie szturchnąłem Jane. Ta wyplątałą się z objęć Nialla, i się wyprostowała. Przetarła oczy i zapytała:
- Louis co się stało ?
-Ci się miało stać ? - odparłem z uśmiecham. Chociaż byłem nie miły dla niej ona nie była taka w stosunku do mnie.
-Ale jesteem zmęczona. - odpowiedziała Jane ziewając.
-To idź spać...
-Spałam, ale ktoś mnie obudził. - powiedziała Jane innym tonem (xD). Kiedy zobaczyła moją minę zapytała:
-Co ty taki smutny, już się mnie boisz ?
-Wiesz ja pójdę...
Wstałem z kanapy i poszedłem do kuchni. Co to miało być? Na początku odciągam ją od Nialla, a później wychodzę ponieważ boję się, że znowu się z nią pokłócę. Teraz muszę się zająć Eleanor (przeczytaj notkę pod postem). Nie mam pojęcia co zrobić. Jak tutaj przyjdzie Jane też tutaj będzie, a Jane zaraz zacznie jej docinać. Wtedy pewnie ja się z nią pokłócę Harry zacznie ją bronić, wtedy znowu pokłócę się z Harrym, a wszyscy zwalą winę na El. Jedyne co mogę zrobić to dopilnować żeby Jane stąd wyszła zanim przyjdzie El. Wyciągnąłem komórkę i wystukałem sms'a.
Do : Eleanor
O której przyjdziesz ?
Po chwili dostałem odpowiedź : "Wcześnie". Świetnie. Wyrzucenie stąd Jane będzie najtrudniejszą rzeczą jaką zrobiłem w życiu. Jak jej powiem : " Wiesz bo jak zostaniesz to bardzo prawdopodobnie rozwalisz mój związek" to chyba jej nie przekona. Nie rozumiem dlaczego jestem taki dla Jane. Normalnie jestem miły dla fanek, ale to pewnie przez to że ciągle kłócę się z El. Muszę coś z tym zrobić.. - powiedziałem na głos.
-Z czym ? zapytał głos za mną. To był Liam. Może on teraz mi pomoże.Siadł obok mnie a ja zapytałem go:
-Liam, mógłbyś się zająć jutro Jane. Tak żeby rano, jej tu nie było ?
-Tak cię zdenerwowała, że chcesz się jej pozbyć ? Wiesz, że nie mogę tego zrobić...
-Liam, jutro przyjdzie Eleanor zrobi mi awanturę, że Jane tu jest. A nawet jeśli Harry mi pomoże, i powie że Jane to jego nowa dziewczyna to Jane zaraz podniesie głos i wszystkiemu zaprzeczy.
-Albo jak El. przyjdzie miło się przywita z Jane, a z tobą spokojnie porozmawia... ale tak nie będzie więc powiedz tylko na ile mam ją wsiąść.
-Godzinę, dwie, albo żeby nie wracała tego dnia tylko następnego...
-Dobra, ale nie wiem czy będę miał czas. - Powiedział i wyszedł po schodach na górę. Poszedłem za nim tylko on poszedł do swojego pokoju ja do swojego. Siedziałem na łóżku i rozmyślałem dopóki nie zasnąłem....
***
Rano obudził mnie budzik. Zszedłem rano i zobaczyłem zaspanego Zayna przy stoliku. Musiał spać na fotelu, Harrego mina wskazywała na to samo. Poszedłem do salonu. Niall i Jane spali na kanapie.
-To my już wychodzimy... - powiedział do mnie Harry i razem z Zaynem wyszli. Liam zeszedł szybko po schodach i powiediał do mnie:
-Louis, przepraszam cię, ale muszę iść i to szybko. Sory i pa....
Szybko wyszedł z domu nie czekając na moją odpowiedź...
Ciekawe co teraz zrobię... W tym momencie obudził się Niall.
-Stary co się dzieje gdzie wszyscy ?
-Nie wiem wyszli gdzieś, ale ogarnij trochę dom bo za chwilę Eleanor przyjdzie...
-Ona ?! - krzyknął. On zwykle najmniej się interesował naszymi sprawami, ale teraz wiedział, ze dość mocno się pokłóciliśmy. Powiedział już ciszej: -Jesteś pewien, że to dobry pomysł ? Tutaj jest Jeny...
Twarz Jeny jakby się wykrzywiła. TO znaczy, ze nie spała. Niall też musiał to zauważyć, ponieważ dodał: -Jane nie o to mi chodziło...
Ale ta tylko odwróciła się do nas plecami.
-Jeeenuuś... (ciekawe jak zdrobnienie tego imienia by brzmiało po angielsku. - autorka). Powiedział Niall i mocno ją przytulił. W tym momencie usłyszałem pukanie.
-To pewnie ona pójdę sprawdzić...
Otworzyłem drzwi i... miałem racje. Stałą tam Eleanor. Ładnie była ubrana.
-Heej.-powiedziała przytulając mnie.
-Kocham cię.. - szepnąłem jej do ucha, a ta mnie pocałowała. Nie musieliśmy sobie nic wyjaśniać. Było mi tylko głupio, ze w salonie siedzi Jane, ale na razie nie muszę się nią przejmować. Pogodziliśmy się.
-Cześć.. - powiedział głos za mną należący do Jane. El nagle się wyprostowała i powiedziała już nie tak miłym jak wcześniej głosem:
-Louis kto to jest? - nagle jej głos złagodniał i dodała: -Przepraszam jeszcze się nie przyzwyczajiłam do twoich menadżerek czy jak im tam...
Jane wybuchnie- powiedział głosik w mojej głowie... Miałem nadzieje, że nie.
Taka mała informacja teraz. W wcześniejszych rozdziałach nie pisałam imienia dziewczyny Louisa, teraz postanowiłam. Nie jestem hejterem, ale fanką Eleanor też nie. Napisałam Eleanor bo nie chciałam, żeby dziewczyna Lou byłą bezimienna. Nie chodzi tu o prawdziwą Eleanor Calder tylko o Eleanor z opowiadania o Jane. Dziękuje :*
Opowiadanie trochę się komplikuję ale oj tam oj tam :*
Teraz coś o wiele wiele ciekawszego. Przeczyajcie :
http://blogoonedirectionbloganki.blogspot.com/2012/12/czego-jeszcze-nie-wiemy-o-1d.html i
http://www.twitlonger.com/show/k6utqq. Pierwszy link to nie TwitLonger, ale skopiowany TwitLonger na bloga i zapytanie od autorki czy ktoś wie o co chodzi. Mnie ciekawi wzmianka o Eleanor i Tinie i o manekinie JB. Nie mam pęcia o co chodzi, ale wszystko jest ciekawe, ale nie zrozumiale napisane.
Teraz cytat z drugiego linku : "To głowa Louisa z ciałem Justina Biebera. Jeśli przyjrzeć się bliżej, można zobaczyć wyraźnie jego tatuaż na biodrze. Głowa Louisa i ciało Eleanor było tylko fotomontażem. Jeśli wyszukasz w Google "Justin Bieber w stroju kąpielowym" pokaże wiele zdjęć z nim w tym stroju, który doskonale pasuje do tamtego zdjęcia. Autor zrobił gównianą pracę, żeby ukryć dowody."
Wie ktoś o co chodzi ? Wytłumaczcie :) Przepraszam, za tak długą notkę pod rozdziałem :))
poniedziałek, 27 maja 2013
Rozdział 4 - Kłótnie...
- Hej, to o chłopacy, idziemy? - zapytał Zayn, a ja jak reszta
kiwnąłem głową. Stwierdziliśmy ze pójdziemy na nogach, żeby nie zwracać
na siebie uwagi. Włożyliśmy kaptury i powoli doszliśmy do klubu. W
środku było mało osób, bo nie było nawet 20... Siadliśmy przy barze.
-Louis ty chcesz coś ? - zapytał się mnie Harry
-Nie... - odpowiedziałem. Zwróciłem uwagę na dwie dziewczyny, które były po drugiej stronie klubu, też przy barze. Obie były w kapturach. Jakiś facet sprzedawał im papierosy...
-Mam taką nadzieje, że to zwykłe papierosy.. - mruknąłem do siebie, ale nie na tyle, że chłopacy by nie usłyszeli.
-Idziemy tam? - zapytał Liam.
-Pójdę sam.. - odpowiedziałem i podeszłem do gościa który stał przy dziewczynach.
-Nie masz co robić? - zapytałem, ale ten mi nie odpowiedzia tylko przyciśnął mnie do ściany.
-Nie masz co robić tylko wtrącać się w cudze sprawy? - zapytała jedna z dziewczyn, ale nie widziałem jej twarzy, tylko jak wkłada papierosa do buzi.
-Dobra idź już.. - powiedział druga do chłopaka, który mnie trzymał. Ten mnie puścił i wyszedł z klubu.
-Nic wam nie jest- zapytałem dziewczyny. Jedna z nich ściągnęła kaptu. Była ruda, podała mi rękę i się przedstawiła:
-Kaja. moją przyjaciółkę Jane już znasz...
Jene... ma tak samo na imię jak...
-Jane to ty? - zapytałem i chciałem ściągnąć jej kaptur z głowy, żeby zobaczyć jej twarz, ale złapała mnie za rękę..
-Już za późno - syknęła. Widać było po oczach, że to nie był jej pierwszy papieros. W tym momencie podszedli do mnie chłopcy.
-Co się dzieje? - zapytał Niall
-Nic, znalazłem Jeny.. - powiedziałem, ze spokojem nie zwaracając uwagi ze Jeny wykręca mi ręke. Zbliżyła swoją twarz do mojej i powiedziała:
-Co taka szlachta jak wy tutaj robi? - czuć od niej było alkohol.
-Dlaczego nie dzwoniłaś ?
-Twoja dziewczyna ci nie przekazała ?
-Czego ?
Chciałem sie dowiedzieć o co chodzi, ale ta puściła moją rękę i z powrotem siadła przy barze. Nie trwało to dłygo, bo po chwili spadła.
-Nic ci nie jest? - zapytałem podchodząc do niej. Nie odpowiedziała tylko zamknęła oczy i zaczęła coś mruczeć.
-Co mam robić? - spytałem Kaji.
-Nic, za chwilę się obudzi...
-Chłopacy bierzemy ją do siebie pomóżcie.
-Nie - podeszła do mnie Kaja - To nie jest ani twoja dziewczyna, ani przyjaciółka więc nie masz prawa jej brać.
-Czyli mam ją tu zostawić ?
-Przejmujesz się losem dziewczyny którą nie znasz nawet trzy dni ?
-Tak przejmuje i mam zamiar ją wziąść.
-To mnie tez bierzesz.. - zakończyła rozmowę Kaja i przepchnęła się przez tłum ludzi i wyszła na zewnątrz.
-Chodź Harry, pomożesz mi ją nieść..
- Nie uważasz, że to dziwne że się zgodziła.. ? - zapytał Zayn kiedy wziął na ręce Jeny
-Ona w ogóle jest dziwna...
Wyszliśmy a w naszym aucie siedziała zamknięta Kaja.
Jak ty weszłaś?- zapytałem jej kiedy weszliśmy. Nie było dużo miejsca, więc siedzieli z tyłu w czwórkę chłopacy, na ich kolanach Jade a z przodu Kaja.
-Macie słabe zamki.. -odpaliłem silnik pojechałem. Przy jakimś barze Kaja kazała mi się zatzymać:
-Dobra budźcie Jade i się zmywamy...
-Chwila co ? Ona jedzie z nami, taka była umowa.
-Sory, ale mnie nie obowiązują umowy..
-Ale Jade tak.. - rozmowa powoli zaczęłą się zmieniać w dyskusje.
Jade musiała słyszec kawałek rozmowy bo powiedziała:
-Ja się na nic nie zgadzałam, ale tutaj nie wysiadam na pewno. Kaja jak chcesz to idź później napiszę gdzie jestem..
-Ok, pa... - Kaja wyszła z samochodu...
-Papa... nic ci nie jest ? - zapytałem Jane
-To, że jesteś gwiazdką nie znaczy że mam być dla ciebie miła...
-Dlaczego tak uważasz ? - zapytałem zdziwiony jej reakcją.
- Dlaczego nie muszę być dla ciebie miła ?
-Nie dlaczego mam być gwiazdką ?!
-Nie masz prawa ta.. - chciał powiedzieć Zayn, ale ta mu przerwała
-Nie masz pojęcia jakie ja mam prawa... - syknęła.
-Pyskuje, ale z kolan nie zejdzie.. - powiedział, z uśmiechem Harry bo siedziała mu na kolanach
-A gdzie ja mam iść według siebie ?
-DOBRA, SPOKÓJ JESTEŚMY - powiedział Liam podniesionym głosem bo go to wszystko denerwowało.
-Jak na gwiazdki to...
-ZAMKNIJ SIE ! - krzyknął Liam, ale zaraz dodał - Przepraszam..
-Trzebało pomyśleć...
Zayn otworzył drzwi a ta weszła pierwsza. Ledwo przekroczyła prg, a spadła na posadzkę. Zayn schylił się doc niej.
-Co jest.. ? - zapytałem
-Zemdlała, chyba trzeba ją wziąść do szpitala...
-Może na początku ją spróbujemy obudzić, w końcu dużo piła... - powiedział Liam. Chyba jedyny myślał logicznie..
-Dobra, to może wodą ? - zaproponowałem, ale w tym momencie otworzyła oczy. To wszystko było dziwne. Dlaczego się tak zachowywała. Podałem jej rękę, ale sama wstała.
-Dobra, to siądź na kanapie...
Ta mnie wyminęła i siadła na kanapie, przed która stał szklany stolik do kawy i telewizor.
-Jaki luksus... - wzięła do ręki pilota, ale jej wziąłem:
-Za początku porozmawiamy...
-Nieee... - krzyknęła i zeskoczyła z kanapy i na czworakach pobiegła do kuchni i stanęła przy nogach Liama:
-Liam.. - pociągnęła za jego nogawkę a on spojrzał na nią zaskoczony. Niall jak to zobaczył to zaczął się dławić popcornem, bo cała sytuacja wyglądała komicznie:
-Fybaczysz mi ? - powiedziała głosem dziecka i popatrzyła na niego słodkimi oczami..
-Fybacze... - odpowiedział Liam - znaczy wybaczę.
Ja i chłopacy zaczęliśmy się śmiać, a Liam zrobił się czerwony....
-Czyli... haha, że jej fybaczysz ? - zapytał Niall i znowu wybuchnął śmiechem...
W tym momencie Jane wstała i zapytała:
-Dobra dajcie jakąś komórkę muszę zadzwonić do Kaji....
-Masz- wyciągnołem z kieszeni komórkę i jej podałem. Szybko wybrała numer i powiedziała do telefony adres mieszkania. Nie powiedziała do Kaji nic tylko ten adres...
-Co ty tak mało do niej mówisz ? -zapytał Zayn
-Nie brać Louisowi dużo z konta. - po chwili dodała - Kaja za chwilę przyjedzie...
-Dobra to teraz musimy porozmawiać
-O czym ?
-O tym co ty ta robiłaś ?
-Mam ci mówić tato ?
-Nie rób sobie żartów znasz tego gościa? - zapytałem
W tym momencie weszła Kaja.
-KAJA POMOCY! - krzyknęła Jane. Kaja szybko rzucła torebkę na krzesło w kuchni i pobiegła do salonu:
-Co się dzieje ?!
-Przepytują mnie... - odpowidziała Jane z niewinną miną
-Serio chce wiedzieć o co ch.. - zacząłem ale JAne mi przerwała
-Przunudzasz i przsadzasz...
-To nie ja idę do domu obcych chłopaków..
-To nie ja ją wpuszczam.. - odpowiedziała. Siedziała obok mnie na kanapie. Nie patrzyła mi w oczy tylko bawiła się pilotem. Chłopacy byli w kuchni. Jane zapytała :
-Dasz mi swój telefon ?
-Zależy...
-Chce zobaczyć kto do ciebie dzwonił w tym miesiącu. Może się zapisało...
-Przecież ci wierzę że do mnie dzwoniłaś...
-Ale mi nie o to chodzi.
-To o co ?
-Halooo ? - powiedziała nagle Kaja przerywając nam - jestem tu jeszcze ?
-O to czy twoja dziewczyna do ciebie dzwoniła. chce zobaczyć czy byliście jeszcze razem. - powiedziała Jane nie zwracając uwagi na Kaje. Jane była niemożliwa. Nie zwracała uwagi czy coś jest kogoś prywatną sprawą czy nie. Jeśli chciała coś wiedzieć to nie kłamała mówiła wprost.
-To nie twoja sprawa...
-To ze znam tamtego gościa z klubu to też nie twoja sprawa jakbyś nie wiedział. Wiem, jestem nie miła, ale nie znasz mnie nawet tydzień, a wtrącasz się w nie swoje sprawy.
-Mój telefon, moja dziewczyna to też nie twoje sprawy. - odpowiedziałem
-Czyli, że to twoja dziewczyna ?
-Była
-Tak się mówi...
-Możesz przestać ?! - wykrzyknąłem - Nie musisz być taka dla... - nie dała mi dokończyć:
-DLA KOGO ? Kim ty dla mnie jesteś ? Nie znam cię nawet na tyle żeby powiedzieć, że krótko ja cie w ogóle nie znam! Rozumiem,, że się martwisz o każdą dziewczynę której nie znasz, ale ja nie potrzebuje opieki.. - powiedziała Jane z ironią.
-MOŻECIE PRZESTAĆ ? - wykrzyknęła Kaja. Zaczynało mnie to denerwować. Ta rozmowa nie miała sensu, a Jane za chwilę będzie wiedziała o mnie wszystko.
-Hej, co się dzieje ? - zapytał Harry który w tym momencie wszedł do salonu.
Post jest dość długi, ale długo nie pisałam. Post byłby dodany godzinę wcześniej gdyby nie to że chciałam dodać gifa jak Louis przeczesuje grzywkę :) Za to dodam dwa :) Haha :D Jak się nie będą ruszać to edytuje ale miejmy nadzieje :D A i dzięki za nominacje do Liberty Awards (jeśli tak to się piszę). Dzięki za komentarze i wyświetlenia :)
-Louis ty chcesz coś ? - zapytał się mnie Harry
-Nie... - odpowiedziałem. Zwróciłem uwagę na dwie dziewczyny, które były po drugiej stronie klubu, też przy barze. Obie były w kapturach. Jakiś facet sprzedawał im papierosy...
-Mam taką nadzieje, że to zwykłe papierosy.. - mruknąłem do siebie, ale nie na tyle, że chłopacy by nie usłyszeli.
-Idziemy tam? - zapytał Liam.
-Pójdę sam.. - odpowiedziałem i podeszłem do gościa który stał przy dziewczynach.
-Nie masz co robić? - zapytałem, ale ten mi nie odpowiedzia tylko przyciśnął mnie do ściany.
-Nie masz co robić tylko wtrącać się w cudze sprawy? - zapytała jedna z dziewczyn, ale nie widziałem jej twarzy, tylko jak wkłada papierosa do buzi.
-Dobra idź już.. - powiedział druga do chłopaka, który mnie trzymał. Ten mnie puścił i wyszedł z klubu.
-Nic wam nie jest- zapytałem dziewczyny. Jedna z nich ściągnęła kaptu. Była ruda, podała mi rękę i się przedstawiła:
-Kaja. moją przyjaciółkę Jane już znasz...
Jene... ma tak samo na imię jak...
-Jane to ty? - zapytałem i chciałem ściągnąć jej kaptur z głowy, żeby zobaczyć jej twarz, ale złapała mnie za rękę..
-Już za późno - syknęła. Widać było po oczach, że to nie był jej pierwszy papieros. W tym momencie podszedli do mnie chłopcy.
-Co się dzieje? - zapytał Niall
-Nic, znalazłem Jeny.. - powiedziałem, ze spokojem nie zwaracając uwagi ze Jeny wykręca mi ręke. Zbliżyła swoją twarz do mojej i powiedziała:
-Co taka szlachta jak wy tutaj robi? - czuć od niej było alkohol.
-Dlaczego nie dzwoniłaś ?
-Twoja dziewczyna ci nie przekazała ?
-Czego ?
Chciałem sie dowiedzieć o co chodzi, ale ta puściła moją rękę i z powrotem siadła przy barze. Nie trwało to dłygo, bo po chwili spadła.
-Nic ci nie jest? - zapytałem podchodząc do niej. Nie odpowiedziała tylko zamknęła oczy i zaczęła coś mruczeć.
-Co mam robić? - spytałem Kaji.
-Nic, za chwilę się obudzi...
-Chłopacy bierzemy ją do siebie pomóżcie.
-Nie - podeszła do mnie Kaja - To nie jest ani twoja dziewczyna, ani przyjaciółka więc nie masz prawa jej brać.
-Czyli mam ją tu zostawić ?
-Przejmujesz się losem dziewczyny którą nie znasz nawet trzy dni ?
-Tak przejmuje i mam zamiar ją wziąść.
-To mnie tez bierzesz.. - zakończyła rozmowę Kaja i przepchnęła się przez tłum ludzi i wyszła na zewnątrz.
-Chodź Harry, pomożesz mi ją nieść..
- Nie uważasz, że to dziwne że się zgodziła.. ? - zapytał Zayn kiedy wziął na ręce Jeny
-Ona w ogóle jest dziwna...
Wyszliśmy a w naszym aucie siedziała zamknięta Kaja.
Jak ty weszłaś?- zapytałem jej kiedy weszliśmy. Nie było dużo miejsca, więc siedzieli z tyłu w czwórkę chłopacy, na ich kolanach Jade a z przodu Kaja.
-Macie słabe zamki.. -odpaliłem silnik pojechałem. Przy jakimś barze Kaja kazała mi się zatzymać:
-Dobra budźcie Jade i się zmywamy...
-Chwila co ? Ona jedzie z nami, taka była umowa.
-Sory, ale mnie nie obowiązują umowy..
-Ale Jade tak.. - rozmowa powoli zaczęłą się zmieniać w dyskusje.
Jade musiała słyszec kawałek rozmowy bo powiedziała:
-Ja się na nic nie zgadzałam, ale tutaj nie wysiadam na pewno. Kaja jak chcesz to idź później napiszę gdzie jestem..
-Ok, pa... - Kaja wyszła z samochodu...
-Papa... nic ci nie jest ? - zapytałem Jane
-To, że jesteś gwiazdką nie znaczy że mam być dla ciebie miła...
-Dlaczego tak uważasz ? - zapytałem zdziwiony jej reakcją.
- Dlaczego nie muszę być dla ciebie miła ?
-Nie dlaczego mam być gwiazdką ?!
-Nie masz prawa ta.. - chciał powiedzieć Zayn, ale ta mu przerwała
-Nie masz pojęcia jakie ja mam prawa... - syknęła.
-Pyskuje, ale z kolan nie zejdzie.. - powiedział, z uśmiechem Harry bo siedziała mu na kolanach
-A gdzie ja mam iść według siebie ?
-DOBRA, SPOKÓJ JESTEŚMY - powiedział Liam podniesionym głosem bo go to wszystko denerwowało.
-Jak na gwiazdki to...
-ZAMKNIJ SIE ! - krzyknął Liam, ale zaraz dodał - Przepraszam..
-Trzebało pomyśleć...
Zayn otworzył drzwi a ta weszła pierwsza. Ledwo przekroczyła prg, a spadła na posadzkę. Zayn schylił się doc niej.
-Co jest.. ? - zapytałem
-Zemdlała, chyba trzeba ją wziąść do szpitala...
-Może na początku ją spróbujemy obudzić, w końcu dużo piła... - powiedział Liam. Chyba jedyny myślał logicznie..
-Dobra, to może wodą ? - zaproponowałem, ale w tym momencie otworzyła oczy. To wszystko było dziwne. Dlaczego się tak zachowywała. Podałem jej rękę, ale sama wstała.
-Dobra, to siądź na kanapie...
Ta mnie wyminęła i siadła na kanapie, przed która stał szklany stolik do kawy i telewizor.
-Jaki luksus... - wzięła do ręki pilota, ale jej wziąłem:
-Za początku porozmawiamy...
-Nieee... - krzyknęła i zeskoczyła z kanapy i na czworakach pobiegła do kuchni i stanęła przy nogach Liama:
-Liam.. - pociągnęła za jego nogawkę a on spojrzał na nią zaskoczony. Niall jak to zobaczył to zaczął się dławić popcornem, bo cała sytuacja wyglądała komicznie:
-Fybaczysz mi ? - powiedziała głosem dziecka i popatrzyła na niego słodkimi oczami..
-Fybacze... - odpowiedział Liam - znaczy wybaczę.
Ja i chłopacy zaczęliśmy się śmiać, a Liam zrobił się czerwony....
-Czyli... haha, że jej fybaczysz ? - zapytał Niall i znowu wybuchnął śmiechem...
W tym momencie Jane wstała i zapytała:
-Dobra dajcie jakąś komórkę muszę zadzwonić do Kaji....
-Masz- wyciągnołem z kieszeni komórkę i jej podałem. Szybko wybrała numer i powiedziała do telefony adres mieszkania. Nie powiedziała do Kaji nic tylko ten adres...
-Co ty tak mało do niej mówisz ? -zapytał Zayn
-Nie brać Louisowi dużo z konta. - po chwili dodała - Kaja za chwilę przyjedzie...
-Dobra to teraz musimy porozmawiać
-O czym ?
-O tym co ty ta robiłaś ?
-Mam ci mówić tato ?
-Nie rób sobie żartów znasz tego gościa? - zapytałem
W tym momencie weszła Kaja.
-KAJA POMOCY! - krzyknęła Jane. Kaja szybko rzucła torebkę na krzesło w kuchni i pobiegła do salonu:
-Co się dzieje ?!
-Przepytują mnie... - odpowidziała Jane z niewinną miną
-Serio chce wiedzieć o co ch.. - zacząłem ale JAne mi przerwała
-Przunudzasz i przsadzasz...
-To nie ja idę do domu obcych chłopaków..
-To nie ja ją wpuszczam.. - odpowiedziała. Siedziała obok mnie na kanapie. Nie patrzyła mi w oczy tylko bawiła się pilotem. Chłopacy byli w kuchni. Jane zapytała :
-Dasz mi swój telefon ?
-Zależy...
-Chce zobaczyć kto do ciebie dzwonił w tym miesiącu. Może się zapisało...
-Przecież ci wierzę że do mnie dzwoniłaś...
-Ale mi nie o to chodzi.
-To o co ?
-Halooo ? - powiedziała nagle Kaja przerywając nam - jestem tu jeszcze ?
-O to czy twoja dziewczyna do ciebie dzwoniła. chce zobaczyć czy byliście jeszcze razem. - powiedziała Jane nie zwracając uwagi na Kaje. Jane była niemożliwa. Nie zwracała uwagi czy coś jest kogoś prywatną sprawą czy nie. Jeśli chciała coś wiedzieć to nie kłamała mówiła wprost.
-To nie twoja sprawa...
-To ze znam tamtego gościa z klubu to też nie twoja sprawa jakbyś nie wiedział. Wiem, jestem nie miła, ale nie znasz mnie nawet tydzień, a wtrącasz się w nie swoje sprawy.
-Mój telefon, moja dziewczyna to też nie twoje sprawy. - odpowiedziałem
-Czyli, że to twoja dziewczyna ?
-Była
-Tak się mówi...
-Możesz przestać ?! - wykrzyknąłem - Nie musisz być taka dla... - nie dała mi dokończyć:
-DLA KOGO ? Kim ty dla mnie jesteś ? Nie znam cię nawet na tyle żeby powiedzieć, że krótko ja cie w ogóle nie znam! Rozumiem,, że się martwisz o każdą dziewczynę której nie znasz, ale ja nie potrzebuje opieki.. - powiedziała Jane z ironią.
-MOŻECIE PRZESTAĆ ? - wykrzyknęła Kaja. Zaczynało mnie to denerwować. Ta rozmowa nie miała sensu, a Jane za chwilę będzie wiedziała o mnie wszystko.
-Hej, co się dzieje ? - zapytał Harry który w tym momencie wszedł do salonu.
Post jest dość długi, ale długo nie pisałam. Post byłby dodany godzinę wcześniej gdyby nie to że chciałam dodać gifa jak Louis przeczesuje grzywkę :) Za to dodam dwa :) Haha :D Jak się nie będą ruszać to edytuje ale miejmy nadzieje :D A i dzięki za nominacje do Liberty Awards (jeśli tak to się piszę). Dzięki za komentarze i wyświetlenia :)
środa, 22 maja 2013
Rozdział 3 - Numer telefonu
***
Kiedy wstałam w pokoju nie było nikogo oprócz mnie i Louisa, który spał na kanapie i cicho pochrapywał. Wzięłam swoje wczorajsze rzeczy z podłogi i poszłam się ubrać. Kiedy wyszłam Louis wstał i był w kuchni reszta chłopaków musiała spać.
Hej, jak się czujesz ? - zapytał mnie Louis. Popatrzyłam na niego zdziwiona:
-Dlaczego miałam się źle czuć ?
-Bo w nocy miałaś gorączkę...
O, nie - pomyślałam. NA pewno musiałam hałasować przez sen.
-Co tak zmarkotniałaś ?
-Nie, nic ja chyba będę musiała się zbierać, tylko muszę znaleźć telefon.
-Masz.. - powiedział Louis wyciągając mój telefon z jego kieszeni..
-Skąd miałeś moją komórkę !?! - krzykłam bo nie lubiłam jak ktoś dotyka moje rzeczy..
-Przepraszam, ja chciałem tylko.. - próbował tłumaczyć się Lou.
-Dobra- mruknęłam i poszłam na górę na chwilę do toalety. Jak zeszłam wszyscy byli już pobudzeni
-Dobra to ja już muszę iść, pa - powiedziałam do chłopaków, bo chociaż ty był mój ulubiony zespół, musiałam wracać.
-Poczekaj, przytulas... - powiedział i podbiegł do mnie Louis przytulając mnie. Wsunął mi coś do kieszeni..
Pożegnałam się z resztą. Dopiero jak wyszłam zobaczyłam, że był to numer telefony pawdopodobnie do Louisa. Ale teraz musiałam wracać do mojego miasta.
*dwa dni później*
Smutno, mi było oglądać programy na których była mowa, że wyjeżdżają z Polski.. To znaczyło, że nigdy ich nie zobaczę. Próbowałam pisać do Lou, ale za każdym razem wymiękałam. Wszystko było jak sen, a pewnie teraz o mnie nie pamiętają, a jeśli już to jako "Natarczywą fankę". Co prawda w wakacje jadę do Londynu ale prawdopodobieństwo, że będą tam w tym czasie jest jak jedna do miliona. I jeszcze te plotki w internecie, znajdywały się nawet takie że to prze ze mnie się rozstali. Dobrze, że rodzice nie oglądają wiadomości, bo już bym miała szlaban. W końcu niecodziennie twoja córka jest w telewizje z jednym z popularniejszym programów.
***
Do szkoły poszłam tydzień po koncercie, żby już nie huczało od plotek. Miałam nadzieje, że mnie nie rozpoznali w TV... chociaż. Może chciałam, w końcu zawsze ta sława itd, ale ja zwykle nie lubiłam rozgłosu. Po co wszyscy mają wiedzieć co robię? Osoby popularne nigdy nie były samotne, zawsze ktoś stał obok nikt. Kiedyś jedna dziewczyna powiedziała, że to nie zawsze jest OK. Przecież wiem. Nie żeby Kaja mi nie dawała spokoju... Ostatnio stała się moją dobrą przyjaciółką. Nie każe mi dzwonić do Louisa, rozumie jak się czuję. Nawet jest prawdopodobne ze razem pojedziemy do Anglii. Ona ma już 18 lat, ja jeszcze nie. Obydwie nie wiemy, co będziemy robić w przyszłości, a już za miesiąc koniec roku.
*dzień wyjazdu*
Dzisiaj wyjeżdżamy, razem z Kają. Znalazłyśmy mieszkanie dla dwóch. Mało płacimy za czynsz wzięliśmy nasze oszczędności, żeby za nie płacić zanim znajdziemy prace. Jeśli je znajdziemy.Ubrałam się, i poszłam na przystanek autobusowy. Z stamtąd miałam pojechać na lotnisko a tam będzie Kaja z bagażami. Kiedy byłam w busie Kaja napisała: "Napisz". Domyśliłam się, że nie chodziło o nią. Ostatnio namawiała mnie żebym napisała. W końcu postanowiłam, że napiszę: "Hej to..." Nie to nie jest dobry pomysł.. Przerwałam w połowie i włożyłam komórkę do kieszeni. Wiem, że on nie mógł mi napisać bo nie miał mojego numeru..
Jak dojechałam na lotnisku czekała już Kaja. Jak weszłm do samolotu z Kają postanowiłąm zadzwonić do Lou.
-Hej - powiedziałąm, do szybko do telefonu - To ja, fanka z polski, pamiętasz dałeś mi swój nu...
-Za późno.. - powiedziała osoba do telefonu i się rozłączyłą.
Przez chwilę gapiłam się w ekran telefonu, ale przerwałą mi Kaja:
-I jak.
-Źle... - i opowiedziałam jej o rozmowie. Albo dialogu bo rozmową tego nie nazwę.. Jednego byłam pewna - głosem w telefonie nie był Louis. Musiał znaleźć sobie dziewczyne, albo wrócić do tamtej z którą się pokłócił.,
-Dzwonisz jeszcze raz ?
-Po, co ? Pewnie i tak o mnie nie pamięta.
***
Krótki, ale taki musiał być bo nie wszystko może być w jednym :))
Kiedy wstałam w pokoju nie było nikogo oprócz mnie i Louisa, który spał na kanapie i cicho pochrapywał. Wzięłam swoje wczorajsze rzeczy z podłogi i poszłam się ubrać. Kiedy wyszłam Louis wstał i był w kuchni reszta chłopaków musiała spać.
Hej, jak się czujesz ? - zapytał mnie Louis. Popatrzyłam na niego zdziwiona:
-Dlaczego miałam się źle czuć ?
-Bo w nocy miałaś gorączkę...
O, nie - pomyślałam. NA pewno musiałam hałasować przez sen.
-Co tak zmarkotniałaś ?
-Nie, nic ja chyba będę musiała się zbierać, tylko muszę znaleźć telefon.
-Masz.. - powiedział Louis wyciągając mój telefon z jego kieszeni..
-Skąd miałeś moją komórkę !?! - krzykłam bo nie lubiłam jak ktoś dotyka moje rzeczy..
-Przepraszam, ja chciałem tylko.. - próbował tłumaczyć się Lou.
-Dobra- mruknęłam i poszłam na górę na chwilę do toalety. Jak zeszłam wszyscy byli już pobudzeni
-Dobra to ja już muszę iść, pa - powiedziałam do chłopaków, bo chociaż ty był mój ulubiony zespół, musiałam wracać.
-Poczekaj, przytulas... - powiedział i podbiegł do mnie Louis przytulając mnie. Wsunął mi coś do kieszeni..
Pożegnałam się z resztą. Dopiero jak wyszłam zobaczyłam, że był to numer telefony pawdopodobnie do Louisa. Ale teraz musiałam wracać do mojego miasta.
*dwa dni później*
Smutno, mi było oglądać programy na których była mowa, że wyjeżdżają z Polski.. To znaczyło, że nigdy ich nie zobaczę. Próbowałam pisać do Lou, ale za każdym razem wymiękałam. Wszystko było jak sen, a pewnie teraz o mnie nie pamiętają, a jeśli już to jako "Natarczywą fankę". Co prawda w wakacje jadę do Londynu ale prawdopodobieństwo, że będą tam w tym czasie jest jak jedna do miliona. I jeszcze te plotki w internecie, znajdywały się nawet takie że to prze ze mnie się rozstali. Dobrze, że rodzice nie oglądają wiadomości, bo już bym miała szlaban. W końcu niecodziennie twoja córka jest w telewizje z jednym z popularniejszym programów.
***
Do szkoły poszłam tydzień po koncercie, żby już nie huczało od plotek. Miałam nadzieje, że mnie nie rozpoznali w TV... chociaż. Może chciałam, w końcu zawsze ta sława itd, ale ja zwykle nie lubiłam rozgłosu. Po co wszyscy mają wiedzieć co robię? Osoby popularne nigdy nie były samotne, zawsze ktoś stał obok nikt. Kiedyś jedna dziewczyna powiedziała, że to nie zawsze jest OK. Przecież wiem. Nie żeby Kaja mi nie dawała spokoju... Ostatnio stała się moją dobrą przyjaciółką. Nie każe mi dzwonić do Louisa, rozumie jak się czuję. Nawet jest prawdopodobne ze razem pojedziemy do Anglii. Ona ma już 18 lat, ja jeszcze nie. Obydwie nie wiemy, co będziemy robić w przyszłości, a już za miesiąc koniec roku.
*dzień wyjazdu*
Dzisiaj wyjeżdżamy, razem z Kają. Znalazłyśmy mieszkanie dla dwóch. Mało płacimy za czynsz wzięliśmy nasze oszczędności, żeby za nie płacić zanim znajdziemy prace. Jeśli je znajdziemy.Ubrałam się, i poszłam na przystanek autobusowy. Z stamtąd miałam pojechać na lotnisko a tam będzie Kaja z bagażami. Kiedy byłam w busie Kaja napisała: "Napisz". Domyśliłam się, że nie chodziło o nią. Ostatnio namawiała mnie żebym napisała. W końcu postanowiłam, że napiszę: "Hej to..." Nie to nie jest dobry pomysł.. Przerwałam w połowie i włożyłam komórkę do kieszeni. Wiem, że on nie mógł mi napisać bo nie miał mojego numeru..
Jak dojechałam na lotnisku czekała już Kaja. Jak weszłm do samolotu z Kają postanowiłąm zadzwonić do Lou.
-Hej - powiedziałąm, do szybko do telefonu - To ja, fanka z polski, pamiętasz dałeś mi swój nu...
-Za późno.. - powiedziała osoba do telefonu i się rozłączyłą.
Przez chwilę gapiłam się w ekran telefonu, ale przerwałą mi Kaja:
-I jak.
-Źle... - i opowiedziałam jej o rozmowie. Albo dialogu bo rozmową tego nie nazwę.. Jednego byłam pewna - głosem w telefonie nie był Louis. Musiał znaleźć sobie dziewczyne, albo wrócić do tamtej z którą się pokłócił.,
-Dzwonisz jeszcze raz ?
-Po, co ? Pewnie i tak o mnie nie pamięta.
***
Krótki, ale taki musiał być bo nie wszystko może być w jednym :))
poniedziałek, 20 maja 2013
Rozdział 2 - Jane w TV
*
Mam wyjść ? - zapytałam nie wiedząc co zrobić. Louis nie odpowiedział tylko podszedł do mnie i mnie przytulił. Było mi miło, ale musiałam go jeszcze przeprosić, za to jak na niego nakrzyczałam. Powinna m go zrozumieć...
Nagle wyprostował się, uśmiechnął i powiedział :
-Louis Tomilson jestem
-Eeee... no raczej ?
-Chciałem ci się przedstawić. Wcześniej jakoś o tym zapomniałem...
-Jane... Wiem dziwne imię, powinno być Jade.
-Nie wcale nie, mi się podoba, jest ładne - Louis nie przestawał się uśmiechać, ale widać było że jest smutny.
-Ej idziemy do fanów ? - zapytał Zayn.
-Zayn, trochę kultury przedstaw się... - powiedział Liam i podszedł do mnie - Liam jestem.
-Miło mi - odpowiedziałam, ale trochę głupio było mi się z nimi witać. Wszyscy podchodzili do mnie i się przedstawiali.
- To ja już pójde, koncert się skończył.
- Nie chcesz iść i obydwoje o tym wiemy - powiedział Louis łapiąc mnie za rękę.
- Bezczelny jesteś...
-Chyba mnie nie zostawisz ? Nie dość, że mnie podsłuchujesz, to jeszcze uciekasz - powiedział wciąż uśmiechnięty, ale już bez smutku w oczach.
-Ok.
-Widać, że jesteś dziewczyną która coś postanowi to dotrzyma słowa - powiedział Harry
-Chcesz coś do picia - zapytał Liam
- Nie dzięki, ale za chwilę i tak muszę wracać...
-Dlaczego?
-Hmmmm... bo chodzę do szkoły ?
-Możesz jeden raz sobie odpuścić i zostać z nami, mamy w hotelu dodatkową kanapę, a Lou chyba nie będzie przeskadzać jak ON będzie tam spał...
-Dzięki, od razu mnie na kanapę wysyłacie, FOCH - powiedział Louis i odwrócił się do nas plecami.
-Chyba nie będę spać z toba ? - powiedziałam,że śmiechem - Nie, ale na prawdę muszę wracać do domu.
-yyy... to zadzwoń do domu - zasugerował Liam
-Spoko...
Wyszłam z pokoju i wybrałam numer do mamy
-Hej, wiesz mamo...- zaczęłam ale nie dała mi skończyć:
-Niech zgadnę wrócisz jutro ?
-Tak, to pa!
Poszło zdecydowanie zbyt łatwo - pomyślałam wchodząc do pokoju. Chłopacy pakowali ubrania do jednej torby stojącej na środku pokoju.
-Ooooooooo... patrzcie już się szczerzy to znaczy że może - powiedział Harry a ja zrobiłam się czerwona.
-Harry, nie zawstydzaj jej - powiedział Louis jak zobaczył jaka zrobiłam się czerwona.
-Dobra to chodź do wozu... - powiedział Liam i razem wyszliśmy z pokoju.
-Jak zrobicie żeby nikt mnie nie zauważył ? - zapytałam Zayna który był najbliżej mnie.
-Dlaczego mielibyśmy to robić ?
Zaskoczyła mnie ta odpowiedź. "Gwiazdy" zawsze ukrywają się z związkami... ale ponieważ ja z żadnym z nich nie chodziłam mogli się ze mną pokazać, ale zawsze są te plotki.
-Nad czym myślisz? - zapytał Louis, kiedy wyszliśmy z korytarza na arenę. Szybko zebrało się obok nas dużo ludzi i fotografów. Przekrzykiwali się przez co nie mogłam usłyszeć, ale co chwile padały imiona chłopców.
- O co chodzi? - zapytałam Louisa.
- Nie zwracaj na nich uwagi, szukają sensacji.. - odpowiedział.
Długo szliśmy przez arenę, bo tłum nie chciał zrobić miejsca ale w końcu doszliśmy do busa. Kiedy szliśmy, nie słyszałam jak dzwoniła do mnie pięć razy.
-Halo - powiedziałam do telefonu jednocześnie siadając obok Loisa
-Dlaczego ty jesteś w telewizji ? !
-Nie, to pomyłka jestem u Kaji w jej pokoju hotelowym, bo też była na koncercie
-Na pewno ?
-Tak na pewno muszę kończyć..
-O co chodzi? - zapytał Louis kiedy skończyłam rozmawiać, ponieważ rozmawiałam po polsku.
-Nie nic.
-Jakoś posmutniałaś.
Chciała zaprzeczyć, ale w tym momencie ktoś kto jechał obok nas zrobił zdjęcie przez okno.
-Jeśli to zdjęcie będzie w necie, mogę się pożegnać z życiem...
-Dlaczego ?
-Bo moja mam zadzwoniła i mówiła że widziała mnie w TV. Powiedziałam, że to nie ja, ale chyba mi nie ufa..
-Nie dziwię się jej. Twoja córka idzie na koncert popularnego zespołu, a zaraz później jest pokazana z najprzystojniejszym członkiem tego zespołu.
-Jaki ty skromny - powiedział Harry który słuchał wszystkiego z tylnego siedzenia za nami.
-Harry nie masz swojego życia ? - powiedział Louis, widząc jak Harry się szczerzy
-Mam, ale twoje jest znacznie ciekawsze...
***
-Tak domek !!! - krzyczał Louis jak wbiegł do mieszkania.
- Mieszkania nigdy nie widziałeś ? zapytał Liam
- Takiego nie, Jane pokaże ci gdzie będziesz spać - powiedział Louis łapiąc mnie za rękę i prowadząc do jednego z pokoi. - czekaj pójdę po moje bagaże - dodał jak byłąm już w środku.
Pokój by całkiem fajny, jedno łóżko, szafa, kanapa i biurko.
-Wróciłem- powiedział Louis niosąc dwie walizki.
-Ne będę ci przeskadzać ? -zapytałam
-Jasne, że nie, tylko uważaj chrapię.. Dam ci za chwilę moją koszulkę, będziesz miała jako piżamę.
Louis wyszeedł z pokoju i wszedł do kuchni, a ja słuchałam co mówi.
-I jak ? - zapytał Harry
-Co "i jak?' ?
- Całowałeś się ?
-Spadaj Harry, nie mam czasu...
-Dobra przepraszam, ja tylko pytałem.
-Co ty robisz ? - powiedział głos, za mną a ja podskoczyłam ze strachu. Był tam Liam. A ja zanim zdążyłm go powstrzymać wziął mnie na recę i poszedł do kuchni krzycząc:
-ONA PODSŁUCHUJE!
-Na skazanie ją - powiedział Louis i wziął mnie od Liama. - teraz obmyślamy rodzaj kary.
-Co robicie? - zapytał Zayn który dopiero wszedł do pokoju
-Jak śmiesz nam przesadzać ? Na niewolnika go. - krzyknął Lou i zaczął biegać za Zaynem, ale wcześniej mnie odstawił na podłogę.
W tym momencie do pokoju weszła pokojówka. Spojrzała na Louisa trzymającego za rękę Zayn ai powiedział, że wróci później..
Nie mogłam powstrzymać wybuch śmiech i zaczęłam chicotać. Później oglądaliśmy film, ale ja nie dokończyłam i poszłam na górę, gdzie przebrałam bluzkę Lou. Położyłam się do łóżka.
***
Śmiesznie wyszedł :/ ?
Mam wyjść ? - zapytałam nie wiedząc co zrobić. Louis nie odpowiedział tylko podszedł do mnie i mnie przytulił. Było mi miło, ale musiałam go jeszcze przeprosić, za to jak na niego nakrzyczałam. Powinna m go zrozumieć...
Nagle wyprostował się, uśmiechnął i powiedział :
-Louis Tomilson jestem
-Eeee... no raczej ?
-Chciałem ci się przedstawić. Wcześniej jakoś o tym zapomniałem...
-Jane... Wiem dziwne imię, powinno być Jade.
-Nie wcale nie, mi się podoba, jest ładne - Louis nie przestawał się uśmiechać, ale widać było że jest smutny.
-Ej idziemy do fanów ? - zapytał Zayn.
-Zayn, trochę kultury przedstaw się... - powiedział Liam i podszedł do mnie - Liam jestem.
-Miło mi - odpowiedziałam, ale trochę głupio było mi się z nimi witać. Wszyscy podchodzili do mnie i się przedstawiali.
- To ja już pójde, koncert się skończył.
- Nie chcesz iść i obydwoje o tym wiemy - powiedział Louis łapiąc mnie za rękę.
- Bezczelny jesteś...
-Chyba mnie nie zostawisz ? Nie dość, że mnie podsłuchujesz, to jeszcze uciekasz - powiedział wciąż uśmiechnięty, ale już bez smutku w oczach.
-Ok.
-Widać, że jesteś dziewczyną która coś postanowi to dotrzyma słowa - powiedział Harry
-Chcesz coś do picia - zapytał Liam
- Nie dzięki, ale za chwilę i tak muszę wracać...
-Dlaczego?
-Hmmmm... bo chodzę do szkoły ?
-Możesz jeden raz sobie odpuścić i zostać z nami, mamy w hotelu dodatkową kanapę, a Lou chyba nie będzie przeskadzać jak ON będzie tam spał...
-Dzięki, od razu mnie na kanapę wysyłacie, FOCH - powiedział Louis i odwrócił się do nas plecami.
-Chyba nie będę spać z toba ? - powiedziałam,że śmiechem - Nie, ale na prawdę muszę wracać do domu.
-yyy... to zadzwoń do domu - zasugerował Liam
-Spoko...
Wyszłam z pokoju i wybrałam numer do mamy
-Hej, wiesz mamo...- zaczęłam ale nie dała mi skończyć:
-Niech zgadnę wrócisz jutro ?
-Tak, to pa!
Poszło zdecydowanie zbyt łatwo - pomyślałam wchodząc do pokoju. Chłopacy pakowali ubrania do jednej torby stojącej na środku pokoju.
-Ooooooooo... patrzcie już się szczerzy to znaczy że może - powiedział Harry a ja zrobiłam się czerwona.
-Harry, nie zawstydzaj jej - powiedział Louis jak zobaczył jaka zrobiłam się czerwona.
-Dobra to chodź do wozu... - powiedział Liam i razem wyszliśmy z pokoju.
-Jak zrobicie żeby nikt mnie nie zauważył ? - zapytałam Zayna który był najbliżej mnie.
-Dlaczego mielibyśmy to robić ?
Zaskoczyła mnie ta odpowiedź. "Gwiazdy" zawsze ukrywają się z związkami... ale ponieważ ja z żadnym z nich nie chodziłam mogli się ze mną pokazać, ale zawsze są te plotki.
-Nad czym myślisz? - zapytał Louis, kiedy wyszliśmy z korytarza na arenę. Szybko zebrało się obok nas dużo ludzi i fotografów. Przekrzykiwali się przez co nie mogłam usłyszeć, ale co chwile padały imiona chłopców.
- O co chodzi? - zapytałam Louisa.
- Nie zwracaj na nich uwagi, szukają sensacji.. - odpowiedział.
Długo szliśmy przez arenę, bo tłum nie chciał zrobić miejsca ale w końcu doszliśmy do busa. Kiedy szliśmy, nie słyszałam jak dzwoniła do mnie pięć razy.
-Halo - powiedziałam do telefonu jednocześnie siadając obok Loisa
-Dlaczego ty jesteś w telewizji ? !
-Nie, to pomyłka jestem u Kaji w jej pokoju hotelowym, bo też była na koncercie
-Na pewno ?
-Tak na pewno muszę kończyć..
-O co chodzi? - zapytał Louis kiedy skończyłam rozmawiać, ponieważ rozmawiałam po polsku.
-Nie nic.
-Jakoś posmutniałaś.
Chciała zaprzeczyć, ale w tym momencie ktoś kto jechał obok nas zrobił zdjęcie przez okno.
-Jeśli to zdjęcie będzie w necie, mogę się pożegnać z życiem...
-Dlaczego ?
-Bo moja mam zadzwoniła i mówiła że widziała mnie w TV. Powiedziałam, że to nie ja, ale chyba mi nie ufa..
-Nie dziwię się jej. Twoja córka idzie na koncert popularnego zespołu, a zaraz później jest pokazana z najprzystojniejszym członkiem tego zespołu.
-Jaki ty skromny - powiedział Harry który słuchał wszystkiego z tylnego siedzenia za nami.
-Harry nie masz swojego życia ? - powiedział Louis, widząc jak Harry się szczerzy
-Mam, ale twoje jest znacznie ciekawsze...
***
-Tak domek !!! - krzyczał Louis jak wbiegł do mieszkania.
- Mieszkania nigdy nie widziałeś ? zapytał Liam
- Takiego nie, Jane pokaże ci gdzie będziesz spać - powiedział Louis łapiąc mnie za rękę i prowadząc do jednego z pokoi. - czekaj pójdę po moje bagaże - dodał jak byłąm już w środku.
Pokój by całkiem fajny, jedno łóżko, szafa, kanapa i biurko.
-Wróciłem- powiedział Louis niosąc dwie walizki.
-Ne będę ci przeskadzać ? -zapytałam
-Jasne, że nie, tylko uważaj chrapię.. Dam ci za chwilę moją koszulkę, będziesz miała jako piżamę.
Louis wyszeedł z pokoju i wszedł do kuchni, a ja słuchałam co mówi.
-I jak ? - zapytał Harry
-Co "i jak?' ?
- Całowałeś się ?
-Spadaj Harry, nie mam czasu...
-Dobra przepraszam, ja tylko pytałem.
-Co ty robisz ? - powiedział głos, za mną a ja podskoczyłam ze strachu. Był tam Liam. A ja zanim zdążyłm go powstrzymać wziął mnie na recę i poszedł do kuchni krzycząc:
-ONA PODSŁUCHUJE!
-Na skazanie ją - powiedział Louis i wziął mnie od Liama. - teraz obmyślamy rodzaj kary.
-Co robicie? - zapytał Zayn który dopiero wszedł do pokoju
-Jak śmiesz nam przesadzać ? Na niewolnika go. - krzyknął Lou i zaczął biegać za Zaynem, ale wcześniej mnie odstawił na podłogę.
W tym momencie do pokoju weszła pokojówka. Spojrzała na Louisa trzymającego za rękę Zayn ai powiedział, że wróci później..
Nie mogłam powstrzymać wybuch śmiech i zaczęłam chicotać. Później oglądaliśmy film, ale ja nie dokończyłam i poszłam na górę, gdzie przebrałam bluzkę Lou. Położyłam się do łóżka.
***
Śmiesznie wyszedł :/ ?
sobota, 18 maja 2013
Rozdział 1 - Na koncercie
*Dzień przed koncertem*
Trzymałam w dłoniach bilet i spoglądałam na niego to na ekran komputera. Na TT prawie wszyscy jechali na ten koncert i pocieszali tych którzy nie jadą. Nie mogłam uwierzyć że jutro o tej godzinie będę na koncercie! Była dopiero 20.00 ale ja już przebrałam się w piżamę i poszłam spać. Miałam nastawione dwa budziki. Długo nie mogłam zasnąć ale w końcu zasnęłam.
*Bip* *Bip*
Wyłączyłam budzik i przetarłam oczy ze zdziwienia.
Dlaczego dzwoni tak wcześnie - pomyślałam, w końcu była dopiero piąta. Miałam od razu ubrać się na koncert który był o 18.00 ale ja pod stadionem będę już o 15. Ubrałam szlafrok i poszłam zrobić sobie herbatę po cichu żeby nikogo nie obudzić. Jak wypiłam herbatę to poszłam pod prysznic i ubrałam się. O 13.30 stałam już przy drzwiach i czekałam na mamę która miała mnie odwieźć do Łodzi.
-Na 15.00 chyba nie zdążymy - powiedziałam do niej jak wsiadaliśmy do samochodu.
-Za rok już będziesz mogła zdawać egzamin na prawo jazdy, myślałaś o tym ?
-Jak na razie jestem w drugiej liceum, i myślę o ocenach.
Przez resztę drogi milczałyśmy. W końcu dojechaliśmy. Była już 16.00, ponieważ wszędzie był korki.
-Baw się dobrze, zadzwoń jak będzie koniec. - powiedziała do mnie mama kiedy wysiadałam przed areną.
Już była długa kolejka, w której się ustawiłam. O 16.30 zaczęli wpuszczać na arenę. Byłam jedną z pierwszych i miałam miejsce w drugim rzędzie. Nie widziałam nikogo znajomego, ale w końcu w małym, ale tłumie trudno było kogoś poznać. One Direction na scenę wyszło o 18.25 ale chyba nikt nie miał im tego za złe. Zaśpiewali Kiss You i One Thing. Po tych piosenkach zeszli ze sceny. Wyszłam ze swojego "sektoru" i wyszłam schodami na górę gdzie powinny znajdować się toalety. Drzwiami weszłam do jakiegoś korytarz, który ścianę i podłogę miał białą
- Jak w jakimś psychiatryku - powiedziałam na głos.
-A ty co tu robisz ? - warknął jakiś głos za mną.
Odwróciłam się, ale ten w tym momencie odebrał telefon. Z każdą sekundą był coraz bardziej czerwony na twarzy. W końcu schował komórkę powiedział do mnie że mam iść i szybko wyszedł drzwiami.
-Ciekawe co się stało- pomyślałam, ale nie warto było wracać na arenę jak już tutaj byłam. Szłam dalej korytarzem i co chwila widziałam jak ochroniarze szybko idą do wejścia na arenę. Szłam jeszcze ale jedyne drzwi jakie mijałam miały tabliczki "Ochrona", "Monitoring,"Sekretariat","Biuro". W końcu były drzwi z napisem garderoba.Tam chyba ubikacja będzie.
Popchnęłam drzwi. Pokój był dość mały. Na samym końcu była beżowa sofa i stolik. Pełno było ubrań. obydwu stron były drzwi. Nacisnęłam klamkę jednych i weszła,m. Pomieszczenie było podobne tylko było tam biurko i duże łóżko. Przez drzwi słyszałam jak ktoś wchodzi do drugiego pomieszczenia. Schowałam się, ale na tyle blisko drzwi żeby słyszeć co się dzieje.
Dobrze, że umiem angielski - pomyślałam jak usłyszałam początek rozmowy. Najwidoczniej jakaś dziewczyna rozmawiała z chłopakiem:
-... mniej czasu dla mnie ! - krzyknął damski głos.
-A jak mam mieć ? Przecież mam koncerty ?
Mam koncerty ? Z wrażenia potknęłam się, na szczęście na tyle cicho, że mnie nie usłyszeli. To musiał być ktoś z zespołu ale nie mogłam rozpoznać kto.
- Rozumiem ale ja chyba też się liczę ?
- Możesz nie dramatyzować ?
-Nie! - wykrzyczała kobieta i wyszła z drugiego pokoju trzaskając drzwiami. Słychać było westchniecie chłopaka.W drugim pomieszczeniu, ktoś otworzył drzwi i wyraźnie wesoły powiedział:
- Ci fani są najlepsi. Jest bójka, komu odmachał Liam.Ha ha.
- Nie mam teraz czasu Niall, na takie rzeczy.
Oh. My God. Nie zdążyłam się długo nacieszyć jak usłyszałam jak ktoś wchodzi do tego pokoju - w którym niestety znajdowałam się ja. Co ja powiem, może udam padaczkę, płacz ?- rozmyślałam, ale nie zdążyłam nic zrobić, jak ktoś - a dokładnie Louis Tomilson wszedł do pokoju.Spojrzał na mnie dość zdziwiony.
- Eeee... Niall czy chłopacy zapraszali kogoś ? - krzyknął.
-Nieeee.... - odkrzyknął Niall, najpewniej z pełnymi ustami bo mówił dość niewyraźnie.
-Co tu robisz ? - powiedział do mnie powoli bo nie był pewny, czy rozumiem
-Eeee.... - nie wiedziałam co powiedzieć równie dobrze mogłam rzygnąć tęczą.
-Już rozumiem.. - uśmiechnął się Lou- jesteś naszą nową charakteryzatorką ?
-N...Nie-wciąż się jąkałam bo nie wiedziałam co powiedzieć.
Do pokoju wszedł też Niall, który trzymał paczkę czipsów w ręku.
Cześć - powiedział do mnie i się uśmiechnął.
-Niall możesz nie być do wszystkich przyjazny ? ONA nie powinna u być - krzyczał Louis a mi roiło się przykro.
-To że dziewczyna z tobą zerwała to nie moja wina! - krzyknęłam o niego ze łzami w oczach
-ONA ZE MNĄ NIE ZERWAŁA - krzyknął Louis, a ja zaczęłam płakać.
-Louis ogarnij się, to nie jej wina że nie jesteś w humorze. -powiedział i zwrócił się do mnie- A ty nie płacz, chodź.
Wyszłam za nim za drzwi. Louisa już tam nie było pewnie był w pomieszczeniu za drugimi drzwiami. Dość szybko pokłóciłam się z Louisem, powinnam go przeprosić. Zanim to zrobiłam do pokoju wszedł Liam .
Nie zauważył mnie tylko powiedział :
-Co z Lou ? Jakiś przygnębiony widziałem jak El... - przerwał bo widocznie mnie zauważył. -Nowa charakteryzatorka ?
- Gdzie jest Louis ?
- Już po imieniu ? Liam jestem, miło mi...
-Mi też ale gdzie on jest ?!
-Dość szybko się denerwuje wybacz jej - powiedział Niall cicho do Liama ale nie na tyle żebym nie usłyszała.
-MOŻECIE POWIEDZIEĆ GDZ....
-Tu jestem powiedział Louis wchodząc do pokoju. - Widzę że się martwiłaś....
-Chciałem cię przeprosić... - wyjąkałam, na jego widok. Był o wiele ładniejszy niż w telewizji.
-Nie trzeba, to nie moja wina, a teraz chodźcie chłopaki na scenę. A ty jak chcesz to możesz zostać, później pogadamy. Ale jak wyjdziesz to chyba cię nie wpuszczą...
-Mogę ?
-Jasne- dokończył za Louisa Liam.
-Pa!
-Pa...
W końcu jak wyszli, przypomniałąm że musiałam do ubikacji. Była za jednymi drzwiami. Wyszłam i siadłam wygodnie na kanapie, ale po chwili się wyprostowałam. Nie powinno mnie tu być... W tym momencie drzwi się otworzyły i weszła nieźle wkurzona dziewczyna.
Pewnie ta z którą kłócił się Lou- pmyśłałam. Dziewczyna obrzuciła mnie wzrokiem i powiedziała:
- Wyrzuć to jeśli możesz... - ściągła z szyi naszyjnik i rzuciła nim o podłogę..
Podniosłam się z kanapy i wzięłam do ręki wisiorek, na któym pisało "I Love you" .
Uroczę... ale chwila. Jak ja mam to dać Louisowi ? W końcu ona tak jakby z nim zerwała...
Drzwi ponownie się otworzyły, ale tym razem weszło już całe On Direction. Louis przystanął jak zobaczył co mam w ręku. Reszta chłopaków zauważyła po chwili..
-Była tu dziewczyna.. - zaczęłam, ale urwałam jak zobaczyłam płaczącego Louisa...
Prolog
Dzisiaj wstałam już o godzinie 6. Skoro nie zdarza mi się to często postanowiłam szybko się ubrać.
Skoro - mam dużo czasu to wejdę na Twittera. Odpaliłam laptopa i
weszłam na TT. Nic się nie działo, wszyscy pisali o tym co zjedli na
śniadanie. Znowu nic ciekawego... pomyślałam. Weszłam na swoją ulubioną
stronę i przeglądałam różne śmieszne obrazki. Czego to się nie robi z
nudów. W końcu była godzina 7.30. Dość długo przesiedziałam na
internecie. Wyszłam z domu i poszłam do szkoły. Od razu rzuciło się w
oczy, że dziewczyny były czymś poruszone.
Hej co się stało ? - zapytałam. Wszystkie w tym czasie zamilkły.
- Nie wiesz ? - zapytała jakaś blondyna.
- Nie, powiecie mi ? - odpowiedziałam, już nieźle wkurzona tym, że żadna z nich nie mówi o co chodzi.
- Nic... tak tylko rozmawiamy o ocenach z matmy. - blondyna z resztą wyszły z szatni.
Taaa... "oceny z matmy" fajnie tak kit człowiekowi wciskać. Jakby nie mogły nic innego wymyślić. Znalazłam potrzebne książki na lekcje, i wyszłam z szatni. Po drodze do klasy, widziałam, jak dziewczyny szepcą sobie coś na ucho. O co im może chodzić ? Weszłam do klasy i skierowałam się do ostatniej ławki. Siedzę tam sama, po co siedzieć z osobami, które jak pani oskarży o gadanie mówią : "Pomagałam Lucy w zadaniu, proszę pani" i uśmiech kujona nr 2. Próbowałam nie zwracać uwagi na piszczące dziewczyny, co zresztą nie było zbyt łatwe.W końcu zadzwonił dzwonek.
- Witam wszystkich, mam nadzieje, że napisaliście wypracowanie, które zadałam tydzień temu. - zaczęła nauczycielka, ale przerwała jej Kaja z naszej klasy:
-Proszę panią, mogłaby pani przełożyć, to na inny termin ? Ja jeszcze nie skończyłam, bo wię pani całą ta sparawa...
Jaka sprawa? Gdyby nie to że miałam karę, na telefon i laptopa to wszystko bym wiedziała. I tak było warto - pomyślałam. Karę dostałam dlatego że, poszłam na wagary z klasą. Kara była bezpodstawna - w końcu poszli wszyscy. Moi rodzice naprawdę chcą żebym nie miała życia w tej szkole - rozmyślałam kiedy znowu przerwałą mi nauczycielka:
- Dziewczyny rozumiem że jesteście poruszone, ale nie wciągajcie w to szkoły.
Ostatnie słowo mocno podkreśliła.
-Ale o co chodzi ? - powiedziałam na głos i wszystkie oczy dziewczyn zwróciły się a mnie.
- Koncercie 1D w Polsce....- powiedziała w końcu Kaja
Nie wytrzymałam tylko zaczęłam się śmiać, tak się wierciłam że spadłam z krzesła. Spadły mi okulary, ale nie zwracałam na to uwagi, tylko się śmiałam coraz głośniej.
-Panno Jeny proszę wyjść.
Wciąż śmiejąc się wstałam i wyszłam za drzwi. Nie chodzi o to że nie lubiłam tego zespołu, po prostu wiedziałam o nim od tygodnia a dziewczyny z mojej klasy robią taki chaos z tego powodu. Musiałam siedzieć za drzwiami do końca lekcji bo ciągle chichotałam. Kiedy dziewczyny wychodziły z klasy chciały mnie zabić wzrokiem - gdyby nie to że uciekłam - pewnie by im się udało. Reszta lekcji poszła spokojnie i dziewczyny próbowały mnie zabijać (na szczęście) tylko wzrokiem. Kiedy wróciłam, drzwi były zamknięte co oznaczało że nikogo nie było w domu. Znalazłam klucz pod doniczką i weszłam do domu. Ściągnęłam buty i zaparzyłam sobie herbatę. Po godzinie wróciła mama, ciągle się uśmiechała.
-Co ty dzisiaj taka szczęśliwa ? - zapytałam.
-Mam nowego klienta. Właśnie zadzwonił że chce abym mu namalowała portret jego mamy.
-Aha... to fajnie. Wiesz muszę dziś gdzieś wyjść...
-Kochanie tylko na godzinę, pamiętaj że masz szlaban.
-Dzięki,pa.
Wyszłam z domu. Musiałam załatwić bilety na koncert i wieszałam gdzie to zrobić. Po 10 minutach drogi skręciłam w boczną uliczkę która prowadziła do klubu "Twarz". Nazwa zawsze mnie śmieszyła, ponieważ jak ktoś się tam umawiał to mówił "Dobra to dzisiaj w Twarzy okej ? " Turyści zawsze na nas dziwnie patrzyli jak to słyszeli. W końcu doszłam. Popchnęłam ciężkie drzwi. Powitał mnie zapach przypalonych frytek i piwa.
-Jest Daniel ? - zapytałam siadając przy jednym z stolików barmana.
-Już go wołam.
Zniknął na chwilę w ich kuchni i wrócił z Davidem.
-Niech zgadnę bilety na koncert ?
-Po ile ?
-1000 VIP 300 normalne.
Lustrowałam w myślach swój portfel.
-Będzie po 800 VIP ? Prooooszę ?
-Chce ci się wydawać kasę ? Dobra widzę że tak, płacisz teraz ?
-Jasne.
Wyciągnęłam z portfela 800 złotych i czekałam jak wróci z kuchni gdzie poszedł szukać biletu. Jak wrócił to wręczyłam mu kasę i wzięłam bilet.
-Dzięki i PA :)
-Pa...
Wyszłam i wróciłam do domu...
_______________________
Nudny wiem, ale, nie chce żeby akcja byłą ZBYT szybka. Rozdział 1 to będzie już koncert :) :) :)
Hej co się stało ? - zapytałam. Wszystkie w tym czasie zamilkły.
- Nie wiesz ? - zapytała jakaś blondyna.
- Nie, powiecie mi ? - odpowiedziałam, już nieźle wkurzona tym, że żadna z nich nie mówi o co chodzi.
- Nic... tak tylko rozmawiamy o ocenach z matmy. - blondyna z resztą wyszły z szatni.
Taaa... "oceny z matmy" fajnie tak kit człowiekowi wciskać. Jakby nie mogły nic innego wymyślić. Znalazłam potrzebne książki na lekcje, i wyszłam z szatni. Po drodze do klasy, widziałam, jak dziewczyny szepcą sobie coś na ucho. O co im może chodzić ? Weszłam do klasy i skierowałam się do ostatniej ławki. Siedzę tam sama, po co siedzieć z osobami, które jak pani oskarży o gadanie mówią : "Pomagałam Lucy w zadaniu, proszę pani" i uśmiech kujona nr 2. Próbowałam nie zwracać uwagi na piszczące dziewczyny, co zresztą nie było zbyt łatwe.W końcu zadzwonił dzwonek.
- Witam wszystkich, mam nadzieje, że napisaliście wypracowanie, które zadałam tydzień temu. - zaczęła nauczycielka, ale przerwała jej Kaja z naszej klasy:
-Proszę panią, mogłaby pani przełożyć, to na inny termin ? Ja jeszcze nie skończyłam, bo wię pani całą ta sparawa...
Jaka sprawa? Gdyby nie to że miałam karę, na telefon i laptopa to wszystko bym wiedziała. I tak było warto - pomyślałam. Karę dostałam dlatego że, poszłam na wagary z klasą. Kara była bezpodstawna - w końcu poszli wszyscy. Moi rodzice naprawdę chcą żebym nie miała życia w tej szkole - rozmyślałam kiedy znowu przerwałą mi nauczycielka:
- Dziewczyny rozumiem że jesteście poruszone, ale nie wciągajcie w to szkoły.
Ostatnie słowo mocno podkreśliła.
-Ale o co chodzi ? - powiedziałam na głos i wszystkie oczy dziewczyn zwróciły się a mnie.
- Koncercie 1D w Polsce....- powiedziała w końcu Kaja
Nie wytrzymałam tylko zaczęłam się śmiać, tak się wierciłam że spadłam z krzesła. Spadły mi okulary, ale nie zwracałam na to uwagi, tylko się śmiałam coraz głośniej.
-Panno Jeny proszę wyjść.
Wciąż śmiejąc się wstałam i wyszłam za drzwi. Nie chodzi o to że nie lubiłam tego zespołu, po prostu wiedziałam o nim od tygodnia a dziewczyny z mojej klasy robią taki chaos z tego powodu. Musiałam siedzieć za drzwiami do końca lekcji bo ciągle chichotałam. Kiedy dziewczyny wychodziły z klasy chciały mnie zabić wzrokiem - gdyby nie to że uciekłam - pewnie by im się udało. Reszta lekcji poszła spokojnie i dziewczyny próbowały mnie zabijać (na szczęście) tylko wzrokiem. Kiedy wróciłam, drzwi były zamknięte co oznaczało że nikogo nie było w domu. Znalazłam klucz pod doniczką i weszłam do domu. Ściągnęłam buty i zaparzyłam sobie herbatę. Po godzinie wróciła mama, ciągle się uśmiechała.
-Co ty dzisiaj taka szczęśliwa ? - zapytałam.
-Mam nowego klienta. Właśnie zadzwonił że chce abym mu namalowała portret jego mamy.
-Aha... to fajnie. Wiesz muszę dziś gdzieś wyjść...
-Kochanie tylko na godzinę, pamiętaj że masz szlaban.
-Dzięki,pa.
Wyszłam z domu. Musiałam załatwić bilety na koncert i wieszałam gdzie to zrobić. Po 10 minutach drogi skręciłam w boczną uliczkę która prowadziła do klubu "Twarz". Nazwa zawsze mnie śmieszyła, ponieważ jak ktoś się tam umawiał to mówił "Dobra to dzisiaj w Twarzy okej ? " Turyści zawsze na nas dziwnie patrzyli jak to słyszeli. W końcu doszłam. Popchnęłam ciężkie drzwi. Powitał mnie zapach przypalonych frytek i piwa.
-Jest Daniel ? - zapytałam siadając przy jednym z stolików barmana.
-Już go wołam.
Zniknął na chwilę w ich kuchni i wrócił z Davidem.
-Niech zgadnę bilety na koncert ?
-Po ile ?
-1000 VIP 300 normalne.
Lustrowałam w myślach swój portfel.
-Będzie po 800 VIP ? Prooooszę ?
-Chce ci się wydawać kasę ? Dobra widzę że tak, płacisz teraz ?
-Jasne.
Wyciągnęłam z portfela 800 złotych i czekałam jak wróci z kuchni gdzie poszedł szukać biletu. Jak wrócił to wręczyłam mu kasę i wzięłam bilet.
-Dzięki i PA :)
-Pa...
Wyszłam i wróciłam do domu...
_______________________
Nudny wiem, ale, nie chce żeby akcja byłą ZBYT szybka. Rozdział 1 to będzie już koncert :) :) :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)